Instynkty na celowniku
I. Instynkty i ich kulturowa nadbudowa
Sun Zi w swojej słynnej Sztuce wojny pisał: „najlepszym rodzajem wojny jest uderzenie na zamysły oraz plany przeciwnika”. W chińskiej kulturze ta fraza zlała się z inną maksymą − „najlepszą metodą jest zaatakować umysł przeciwnika”. Wokół i obok obu maksym ewoluowała chińska, albo lepiej − wschodnioazjatycka filozofia prowadzenia konfliktów. Jej kwintesencją jest zasada przejęcia kontroli nad poczynaniami przeciwnika – najlepiej taka by on sam się w tym nie zorientował.
W japońskich sztukach walki wręcz powodowanie formą oponenta, ale i własną tak, aby wyprowadzić kończący cios, zwie się tai sabaki. W innych manifestacjach konfliktu zasada jest podobna: sprawić, aby przeciwnik utracił zdolność adekwatnego reagowania na zdarzenia i nie przeciwdziałał wymierzonym w niego działaniom.
Gdy ośrodek decyzyjny przeciwnika zostanie sparaliżowany, zwycięstwo zwykle jest w kieszeni. Ośrodek decyzyjny to albo grupa ludzi, albo pojedynczy człowiek. Sparaliżowanie jego aktywności można osiągnąć przez atak wymierzony albo w fizjologiczne mechanizmy funkcjonowania mózgu, albo w ich kulturowo uformowaną nadbudowę (mentalność, obyczaje, kodeks honorowy). Atakujący powinien doprowadzić albo do zablokowania lub konfliktu jednego lub więcej wcześniej wykształconych programów działania, albo do wmanipulowania przeciwnika, aby sam sobie szkodził. Można by spekulować czy mongolski fortel, pozorowany odwrót nie bazował właśnie na wywołaniu instynktu pościgu.
Aby zaplanować skuteczny atak lub obronę, należy uzyskać przewagę informacyjną. Mówiąc prosto, chodzi o zrozumienie w jakich sytuacjach w ruch idą jakie instynkty i zachowania społeczne. Wiele wskazuje na to, że większość różnic w mentalności i różnice międzykulturowe sprowadzają się do uruchamiania pewnych typowych dla danej kultury reakcji w dwóch sferach:
1) uruchamiania trybów wymiany społecznej. Istnieją trzy główne: komunistyczny − od każdego w miarę możliwości, każdemu według potrzeb, wymiany − coś za coś, w domyśle równej wartości, oraz hierarchiczny, w którym strony mają różny status i prawa, a wartość wymienianych dóbr zależy od różnicy w statusie uczestników. Te trzy tryby działania uruchamiają się i są uruchamiane na prawach instynktu, mieszając się w zależności od sytuacji, czy mentalności uczestników. Różnice w mentalności i obyczajach ludzi sprowadzają się do tego, w jakich sytuacjach uruchamia się jeden z tych trzech trybów. Wobec współofiar katastrofy włącza się „komunizm” i ratujemy życie innych nie oczekując zapłaty. Z kolei po wymianie czegoś o równej wartości uczestnicy pozostają wolni od dalszych zobowiązań – nie powstaje dług, który by zmuszał do nawiązania trwałej wspólnoty.
Przykładem ataku w tej sferze jest wymuszenie wzajemności w technice manipulacji „drzwiami w twarz”. W Wikipedii czytamy:
Chcesz, aby ktoś spełnił twoją prawdziwą prośbę, to poprzedź ją inną prośbą bardzo wygórowaną, której ta osoba na pewno nie spełni. Na przykład: chcesz pożyczyć od kogoś 100 zł, to poproś go: „Pożycz mi 1000 zł.” Gdy dana osoba odmawia, mówiąc np. „Nie mam tyle”, to powiedz: „To pożycz chociaż 100.”
2) obyczajowego przyzwolenia i sytuacyjnej dopuszczalności czterech reakcji na konflikt: podjęcie walki, ucieczkę, pozowanie (u zwierząt stroszenie) oraz uległość.
W świecie zwierząt i ludzi cztery reakcje w sytuacji konfliktu to walka, ucieczka, pozowanie i uległość. Pokaz siły i determinacji ma zastąpić walkę w zadaniu zmuszenia przeciwnika do uległości. Pies, który głośno szczeka, raczej nie ugryzie i ucieknie, gdy ruszyć w jego kierunku – walka wiąże się z dużym ryzykiem przegranej i odniesienia ran. Głośne zachowanie jest pokazem siły, ale przede wszystkim ma zdeprymować przeciwnika i wzbudzić w nim reakcję instynktowną.
Kulturowe imperatywy i biologiczne instynkty można fałszować lub sprytnie omijać. Gdy ktoś wzorem pokonanego w walce psa „odwróci się na grzbiet”, jego zwycięzca, uznawszy, że walka została zakończona, może utracić czujność. U wielu zwierząt takie zachowanie jest regulowane przez silny instynkt. U ludzi instynkt ten obudowany jest głęboko zakorzenionymi rytuałami sygnalizowania uznania własnej porażki. Choć dla zwycięzcy jest to moment do zadania bezlitosnego ciosu, to taki gest poddania często pozbawia zwycięzcę moralnej racji do bezlitosnego zabójstwa.
Kinomani oczywiście znają ten schemat z rozlicznych hollywoodzkich produkcji. Czarny charakter zostaje pokonany, ale gdy pozytywny bohater odwraca się doń plecami (oj, to chyba z jego strony perfidna przynęta!), ten zły kończy pokaz uległości i rzuca się, by zadać cios. Zwycięzca zawsze jednak zdoła przewidzieć to niesportowe zachowanie (a nie mówiłem?!). Okazana pokonanemu łaska znika, a pozytywny bohater „legalnie” zadaje cios śmierci. Ale może to zrobić dopiero po tym, gdy zostaje moralnie rozgrzeszony z zamordowania wroga już pokonanego rytualnie.
I tu leży sedno sprawy. Spośród czterech opcji (atak, ucieczka, pozowanie, uległość) zachodni kult ataku i kodeks honorowy dopuszcza wyłącznie atak w sytuacjach, w których udawanie pokonanego, ucieczka oraz wszystkie inne chwyty powyżej i poniżej pasa należą do repertuaru działań ocenianych jako niehonorowe. Dodatkowo na Zachodzie działania z wykorzystaniem siły są silnie rytualnie oddzielane od działań pokojowych, takich jak negocjacje, są one antytezą, zawieszeniem wojny i rodzajem kontraktu dwóch w miarę równorzędnych stron. Dla Chińczyków negocjacje – nawet nad zawieszeniem broni − są wojny przedłużeniem. Jedną z konsekwencji jest oczywisty bezsens wypowiadania wojny.
II. Instynkt zabijania
Pracując nad książką o chińskiej sztuce wojennej natknąłem się na wręcz rewolucyjną książkę pt. O zabijaniu (wydanie Polskie 2010). Jej autor Dave Grossman w licznych przykładach i relacjach przedstawia działanie niezwykle silnego instynktu powstrzymującego człowieka przed zabijaniem.
W swojej bardzo cennej poznawczo pracy Dave Grossman wykazuje, że agresję wewnątrzgatunkową hamują, co już wspominałem, nie tylko instynkty, ale i rytuały – m.in. sygnały uległości, które redukują agresję, gdyż są odczytywane jako poddanie. Stroszenie (pozorne powiększanie, demonstrowanie siły, zastraszanie) redukuje agresję przeciwnika m.in. przez wyzwalanie reakcji ucieczki. To właśnie na tym polu przewagę zapewniała broń palna, dalece mniej skuteczna od łuków czy kuszy.
W czasach historycznych u żołnierzy uruchamiała się silniejsza niż instynkt przetrwania blokada powstrzymująca przed zabiciem bądź zranieniem przeciwnika. Okazuje się, że zagadkowo niska celność broni czarnoprochowych wynikała nie ze stresu i pośpiechu, a na skutek „sabotażu” żołnierzy.
Autor przytacza eksperyment przeprowadzony przez armię pruską w końcu XVIII wieku. Batalion piechoty strzelał z ładowanych odprzodowo muszkietów gładkolufowych do makiety szerokości 30 metrów i wysokości 1,80 metra. Celność: 200 metrów – 25%, 140 metrów – 40% i 70 metrów − 60%. Teoretycznie więc, gdyby postawić przed sobą dwa regimenty liczące po dwieście żołnierzy w odległości 70 metrów (a w rzeczywistych bitwach odległość ta była o wiele mniejsza), to pierwsza salwa powinna powalić 120 ludzi. A jeśli założyć szybkostrzelność rzędu 5 strzałów na minutę, to przeciwnicy wystrzelaliby się błyskawicznie.
W rzeczywistych bitwach z szeregu ubywało ledwie kilku żołnierzy na minutę. Grossman przytacza opis z czasów amerykańskiej wojny secesyjnej. Z pola bitwy pod Gettysburgiem zebrano 27,5 tysiąca muszkietów. Z tego 90% było naładowanych. Spośród nich 12 tysięcy było naładowanych więcej niż raz, a sześć tysięcy – trzy i więcej razy. Rekord to 23 ładunki. M.in. z faktu, że 95% czasu żołnierz ładuje broń na stojąco, a więc jeśli zostanie zabity, to raczej z nienaładowaną bronią, Grossman wnioskuje, że żołnierze już nawet nie strzelali w powietrze, ale nawet unikali oddawania strzału.
Uruchamiając te obudowane wyuczonymi normami społecznymi instynkty można sparaliżować wolę walki, a więc zniszczyć morale przeciwnika równie skutecznie jak wywołując poczucie bezsiły. Grossman wspomina, że bez „treningu mordercy”, zastosowanego dopiero wobec żołnierzy U.S. Army w Wietnamie, jedynie 2% ludzi jest psychicznie zdolna do zabijania lub świadomego krzywdzenia. Oczywiście odczłowieczanie postaci biegających przed lufą stosowano znacznie wcześniej, a słynny eksperyment Milgrama pokazał też, że blokady psychiczne znikają m.in. pod presją autorytetu.
III. Fortel zakłócenia percepcji – „zawieś kwiaty na żelaznym drzewie”
Jeden z forteli wojennych zamieszczonych w słynnej chińskiej kompilacji „36 forteli” jest fortel zakłócenia percepcji. Jego mechanizm jest dwupłaszczyznowy: stosujący fortel (1) przybiera formę, która uniemożliwia przeciwnikowi wypracowanie użytecznego obrazu sytuacji, a w rezultacie paraliżuje lub wyłącza prawidłowe procedury reakcji lub rozumowania; (2) sprawia, by przeciwnik stracił wiarę w sprawność własnych zmysłów, skuteczność przedsiębranych planów i działań.
Jedwabne kwiaty na żelaznym drzewie, o których mowa w chińskiej opowieści źródłowej, to metafora opisująca rzecz niepasującą do sytuacji. W dykteryjce chodziło o „malowanie trawy” przed wizytą ważnych gości. Gospodarz nakazał przystrojenie gołych drzew pąkami kwiatów, aby zaimponować przybyszom. Ten nieudolny zabieg w kontekście karmienia przeciwnika fałszywymi obrazami symbolizuje pojawienie się nieprawdopodobnego, nieujętego w rachubach czynnika. W obliczu takiej niespodzianki przeciwnik zawaha się, zakwestionuje lojalność podległych sobie osób, itp.
Pula posunięć taktycznych możliwych do zastosowania na określonym terenie czy sytuacji jest ograniczona. Wybór manewru jest określany przez warunki zewnętrzne: rzeźbę terenu, sytuację taktyczną, warunki pogodowe, wiedzę i oczekiwania co do zamiarów drugiej strony, uświadomione lub nie uwarunkowania kulturowe. Ich wypadkowa jest dla uczestników konfliktu podstawą do przewidywania manewrów drugiej strony. Aby wartość takich kalkulacji zredukować [najlepiej] do zera, należy wyjść z działaniem nieoczekiwanym, lub mało prawdopodobnym, które sprawia, że wszelkie dotychczasowe rachuby – choćby tylko w kluczowym momencie lub pozornie – stracą wartość.
Zwarcie w głowie przeciwnika
W sferze psychologii działa to tak: „Człowiek posiada pewien repertuar przystosowawczych programów działania – zarówno wrodzonych, jak i wyuczonych”[1]. W uruchamianiu rozmaitych programów i procedur poznawczych pośredniczą emocje. Są umiarkowanie silne lub intensywne, co przekłada się też na siłę przywoływanych przez siebie reakcji. Nagłe wycofanie lub pojawienie się nowego bodźca wyłączy jedną, a uruchomi nową reakcję emocjonalną i procedurę. W momencie przełączania umysł znajdzie się w stanie krótkotrwałej inercji. Nastąpić to może w przerwie po przerwaniu jednego programu, a przed zaczęciem nowego, ale też wtedy, gdy nastąpi konflikt dwóch programów uruchomionych jednocześnie.
Psychologowie testują właśnie hipotezy próbując określić, który organ mózgu jest za to odpowiedzialny. Póki co pewne jest to, że mechanizm fortelu mający zakłócić funkcje poznawcze ofiary (przełączanie procedur) działa nie na poziomie wiedzy nabytej, ale na poziomie neuroanatomicznym.
Wytyczna działania: spraw, by u przeciwnika nagle zadziałało kilka równoległych, konfliktujących ze sobą programów działania. W kategoriach zachowań społecznych: człowiek oczekuje jedynie zajścia zdarzeń prawdopodobnych. Zdarzenia niepasujące do przewidywań albo są ignorowane, albo powodują wyżej opisane „zwarcie” lub są ignorowane. Inną metodą psucia rachub jest wykorzystanie zjawiska primingu (jeśli człowiek zostanie uprzedzony o rodzaju bodźców, rozpoznanie będzie łatwiejsze). Podsuwając przeciwnikowi odpowiednio spreparowane informacje, można w jego głowie uruchomić i przygotować do użycia programy, które okażą się nieadekwatne wobec tego, co mu szykujemy. Doprowadzi to do przeciążenia w krytycznej chwili, nawet gdy przeciwnik zacznie już przywoływać do działania procedury prawidłowe.
Można też wzbudzić reakcje sprzeczne: zacząć uciekać przed psem (uruchamiając mu istniejący u drapieżników instynkt pościgu), aby nagle zawrócić do ataku.
Wgrywanie przeciwnikowi niepasujących do sytuacji programów sprowadza się do tak banalnych trików jak udawanie rannego lub zostawienie śladów krwi po to, by podejść od tyłu przeciwnika nastawionego jedynie by dobić ciężko rannego. Inny atak prowadzony na poziomie fizjologicznym to wywołanie lub stłumienie wyuczonych wcześniej reakcji.
Efekt neutralizacji wiedzy nabytej to zakłócenie cyklu decyzyjnego, polegać może na poddaniu przeciwnika silnym emocjom i wyłączeniu pracy partii mózgu, które odpowiadają za rozumowanie logiczne i wykorzystanie doświadczenia i treningu. Stąd wszechobecna zasada, aby reakcje utrwalać w pamięci motorycznej jako „wyuczone odruchy”, które są znacznie mniej podatne na zakłócenia.
Metod powstrzymania reakcji jest bez liku. Może to być element „nie z tej bajki.” Pokaż przeciwnikowi coś zupełnie niespodziewanego, co sprawi, że straci rezon i pewność oceny sytuacji, a jego uwaga skieruje się w złym kierunku. To stara, ograna i rutynowo stosowana przez magików metoda odwracania uwagi. Cały czas jednak jest skuteczna i daje szerokie pole do inwencji.
Inna metoda: Atakujący wykorzystuje zjawisko selektywnej percepcji – ignorowania faktów, które nie pasują lub są sprzeczne z przyjętym wcześniej wyobrażeniem o sytuacji. Jedną z konkretnych technik jest zarzucenie przeciwnika nadmiarem informacji, których nie jest w stanie przetworzyć jednocześnie i na czas. Zmusi go to do budowania modelu sytuacji z informacji nieistotnych lub spreparowanych. Zmusi również do zbyt częstych korekt, które wywołają kumulujące się zatory w komunikacji ze środowiskiem.
Inna technika to wysyłać sygnały niepasujące lub zakłócające obraz sytuacji, który do tej pory przeciwnik wytworzył. Nawet jeśli doskonale wie, że to podstęp, wciąż może się zawahać. Na przykład, jeśli nie możesz ukryć własnej słabości, zastosuj podwójny blef i spraw, aby uznał ją za twój podstęp. Jeszcze inny przykład: gdy niewierna żona chce rozproszyć (słuszne) podejrzenie męża, że ma ona romans, może omamić męża idealistycznym wyobrażeniem swojej postawy moralnej. Może dobitnie potępić incydent zdrady w małżeństwie jej przyjaciółki. W ten sposób program „zaspokojenia podejrzliwości” zostanie u męża zepchnięty przez optymistyczny program „Ach, jaką ja mam wierną żonę!”.
Przykłady historyczne: Bodaj najsłynniejszym „wyczynem” jest fortel pustego miasta. Jego najsłynniejszy wykonawca to słynny strateg Zhuge Liang (181–234). Prowadząc skromną liczebnie grupę żołnierzy znalazł się na drodze sunącej niepowstrzymanie potężnej armii. Nie mając możliwości ucieczki Zhuge obsadził pobliski gród warowny swoimi podkomendnymi. Zostawił jednak bramy otwarte, a żołnierzom nakazał nieudolne udawanie mieszkańców. Zwiadowcy, a niedługo później sam głównodowodzący nadciągającej wrogiej armii rozpoznali samego Zhuge Lianga, który rozsiadłszy się w strażnicy nad jedną z bram, spokojnie pobrzękiwał na cytrze i wyraźnie na coś czekał. Tamci nie czekali – słusznie uznali, że Zhuge szykuje jakiś wyjątkowo przebiegły podstęp. Nakazano pospieszny odwrót. W ten sposób wielokroć liczniejsza armia uciekła w popłochu przed garstką desperatów.
W okresie cesarstwa starożytnego Rzymu legiony, składające się ze świetnie wyszkolonych zawodowych żołnierzy, ustawiały się do bitwy i ruszały na przeciwnika w kompletnej ciszy. Tamten oczekiwał bojowych okrzyków, więc ta cisza wytrącała go z równowagi. Armia rzymska z czasów wczesnej republiki osiągała ten sam efekt metodą tradycyjną: ruszała do boju z głośnym krzykiem i uderzając mieczami o tarczę.
IV. Huśtawka emocjonalna: Aż strach przestać się bać!
Jedną z technik dezorientacji przeciwnika jest huśtawka emocjonalna[2], której mechanizm polega na wywołaniu sekwencji emocji: najpierw lęku – a potem ulgi, gdy kolejny bodziec usuwa poznawcze uzasadnienie dla przeżywania pierwszej emocji. Ulga następująca po doznaniu lęku wprowadza ludzi w stan bezrefleksyjności, a ten z kolei sprzyja uległości.
Tylko prośba | Prośba z uzasadnieniem pozornym |
Prośba z informacją realną |
|
Procent osób ofiarujących pieniądze: | |||
Z gwizdkiem | 38,7 | 76,0 | 71,9 |
bez gwizdka | 11,3 | 15,1 | 58,5 |
Eksperyment grasującej po ulicach szajki dowcipnych eksperymentatorów polegał na straszeniu gwizdkiem policyjnym osób przekraczających jezdnię w niedozwolonym miejscu. Ofiary po chwili od zdarzenia proszono o drobny datek w trzech wariantach: prosząc o datek, prosząc i podając bezsensowne uzasadnienie pozorne („Przepraszam Pana(ią). Zbieramy pieniądze. Czy mógłby/mogłaby nam Pan(i) dać trochę pieniędzy, ponieważ chcemy zebrać tak dużo pieniędzy, jak to możliwe”), oraz logicznie brzmiące uzasadnienie z wyjaśnieniem, kto będzie beneficjentem. Powyższy i inne warianty eksperymentu (np. rozhuśtanego prosi się o wykonanie jak największej ilości operacji dodawania prostych liczb) dowodnie pokazują, że dochodzi też do zaburzeń funkcjonowania poznawczego.
Tylko prośba | Prośba z uzasadnieniem pozornym |
Prośba z informacją realną |
|
Procent osób żądających dodatkowych informacji: | |||
Z gwizdkiem | 20,0 | 8,0 | – |
bez gwizdka | 49,0 | 57,0 | – |
Pomysłodawcy eksperymentu tłumaczą chwilową dezorientację tym, że do przełączenia się na program postępowania adekwatny do zmienionej sytuacji umysł potrzebuje czasu i wysiłku. Rezultat: w takiej chwili „braku ciągłości usług” nie działa żaden uformowany wcześniej wzorzec zachowań. Jednocześnie, konieczność uporządkowania szybko zmieniających się bodźców kradnie „moc obliczeniową” potrzebną do trzeźwej oceny kolejnego zdarzenia.
W technice huśtawki emocji efekt dezorientacji, choć jedynie krótkotrwały, uzyskuje się przez wywołanie w ofierze sekwencji emocji lęk – ulga. Mieszając obie techniki, można uzyskać taki fortel: wytresować u przeciwnika nową sekwencję reakcji opartą na tym, że alarm jest zwykle fałszywy. Taka tresura zaburza mechanizm
sygnał niebezpieczeństwa—uruchomienie reakcji obronnej.
W rezultacie przeciwnik zostanie wytresowany, by lekceważyć nadchodzące sygnały o zagrożeniu.
Powyższy tekst, został pierwotnie opublikowany na blogu Trystero.pl, jest adaptacją fragmentu mojej książki 36 forteli. Chińska sztuka podstępu, układania planów i skutecznego działania.
http://solarisnet.pl/ku/165668-36-forteli-chiska-sztuka-podstepu.html
Spis treści: https://www.dropbox.com/s/0ecozzurh9xq2ld/Piotr_Plebaniak_36_Forteli_Spis_tresci.pdf
[1] D. Doliński, R. Narwat, „Huśtawka emocji jako nowa technika manipulacji społecznej”. [w:] „Przegląd psychologiczny”, 37, s. 98–100. Mechanizm blokady poznawczej wspomniany jest też w kontekście huśtawki emocji «20.1. Opisywane zjawisko ma wiele wspólnych cech z primingiem, s. 78.
[2] D. Doliński, R. Narwat, op.cit., s. 7–20. Obszerne omówienie techniki [w:] Dariusz Doliński, Psychologia wpływu społecznego, Towarzystwo Przyjaciół Ossolineum, Wrocław 2000, s. 97–107.