Idziemy na wybory
„It doesn’t matter who you vote for, the government always gets in.” — London grafitti
Tak na marginesie jest chyba taki jeden stan w USA, w którym jest możliwość zagłosowania na „NONE OF THE ABOVE” – zapomniałem który.
—
Pokolenia się wymieniają, więc może nie każdy zna film z Robertem DeNiro „Wag the dog” nieszczęśliwie przetłumaczony na „Fakty i akty”. Właśnie skończyłem go oglądać, co robię przy okazji każdych wyborów.
—
Co zaś do demokracji i wybierania kandydatów, to polecam wszystkim książkę Roberta A. Heinleina „Luna to surowa pani” – fantastycznie bogate studium „jak przygotować rewolucję”. Mała próbka:
„Manuelu, chyba sytuacja nie jest aż tak zła, za jaką, jak widzę, ją uważasz. W każdej epoce należy dostosować się do aktualnej mitologii. W dawnych czasach królowie byli pomazańcami bożymi, więc trzeba było tylko pilnować, żeby Bóg pomazał odpowiedniego kandydata. W naszym stuleciu mamy mit ?woli ludu?… ale problem zmienił się tylko pozornie. Towarzysz Adam i ja wiele dyskutowaliśmy o tym, jak wpływać na wolę ludu. […] – Jestem monarchistą. Nie interesują mnie takie rzeczy. Ale zgadzam się z Profesorem, że w dzisiejszych czasach wybory to rytuał nieunikniony.”
I na deser polecam po raz kolejny książkę Vladimira Volkoffa „Montaż” i nieco dłuższy fragment, ale za to pasujący tematyką do tego posta:
„Nasza doktryna została wyłożona na trzech archetypach […] Dźwignia, Trójkąt i Drut. Dźwignia. Im większa odległość między punktem oparcia i punktem przyłożenia, tym większy ciężar może być uniesiony przy stałej sile nacisku. Trzeba zapamiętać, że to odległość między tymi punktami tworzy dźwignię, i, dalej, zawsze dążyć do jej powiększenia, nigdy zaś jej nie zmniejszać. Co z tego wynika dla metody wywierania wpływu na przeciwnika? Nigdy nie powinno się tu działać na własną rękę., zawsze przez pośrednika lub przez cały łańcuch pośredników. […] Posługiwanie się pacyfistami stało się zresztą procedurą klasyczną […] chcą z dobyć jakiś kraj tworzy się w nim stronnictwo pacyfistyczne, dba się o to, aby zdobyło znaczną popularność, i równocześnie stronnictwo dążące do wojny, Ta druga partia sama się zdyskredytuje, gdyż niewielu tylko ludzi rozumnych będzie przychylnych wojnie. Kiedy byłem mały, wielu rodziców francuskich nie kupowało swoim dzieciom zabawek wojskowych. Biedne maleństwa dorosły nie znając ołowianych żołnierzyków i karabinków marki Eureka. Propaganda pacyfistyczna we Francji była przykładem operacji typu „wpływ”, prowadzonej przez Hitlera., który jednocześnie w Niemczech uprawiał kult armii. Rezultat: rok 1940. […] Widział pan plakat przedstawiający matkę, która trzyma w ramionach dziecko, a nad nią napis „Walczymy o pokój”? – oczywiście. – Ten pomysł wyszedł z naszego departamentu. W ZSRR, w związku z apelem, mamy plakat z tym samym napisem. Ale wie pan co jest na plakacie? Żołnierz Armii Czerwonej trzymający pistolet maszynowy. – To właśnie plakat działa jak dźwignia? – Ależ nie! Dźwignią jest naiwny widz, który przyjmuje przesłanie plakatu. Na przykład dziennikarz, pełen dobrej wiary, wierzący w zalety pokoju, nie podejrzewający że ktoś mógłby cynicznie posłużyć się tym hasłem. Wie pan przecież, że całkiem dobrze można głosić jedną rzecz,a robić coś całkiem przeciwnego. Jeżeli tylko krzyczy się dość głośno i jeśli dobrze przygotuje się opinię publiczną, zauważony zostaje tylko krzyk, działanie natomiast przejdzie niepostrzeżenie. Właśnie dlatego ideałem dźwigni jest prasa, a wkrótce także inne mass media.”